Byliśmy jak dwie zapalone zapałki, a nasz ogień razem, spowodował pożar w sercu. Z początku trudno było go ugasić, prawda? Przez pierwszy miesiąc nikt i nic nie mogło ugasić ognia. Do czasu...
Twoja zapałka powoli się wypalała, choć próbowałeś podtrzymywać resztki ciepła z niej płynącej. Na marne. Moja nadal się paliła tym samym, wielkim ogniem, nawet, gdy lunął deszcz w postaci moich łez. Ogień się tlił, nie chciałam, żeby zgasł, doskonale go chroniłam. Niepotrzebnie.
Teraz obie zapałki zgasły, leci szary dym. To resztki tego, co z Nas pozostało. Nie uda nam się ich odpalić od nowa.
Uwielbiam do tego wracać.
Urzekła mnie Edyta Bartosiewicz.
Miłość jak ogień.
Jeszcze trochę, a moje pierwsze marzenie się spełni! :)
Potrafi wyczuć, kiedy mam zamiar się popłakać.
Dokładnie wie, w jakich momentach mnie przytulić.
Niby jest to miłe, ale jestem zła na siebie...
Znowu jestem jak ta otwarta książka, z której można wyczytać wszystko.
Za prosta. Zbyt prosta, żeby ktoś się nią zachwycił.
'Kobieta staje się przyjacielem mężczyzny według następującej kolejności:
najpierw kompani, później kochankowie, a następnie tylko przyjaciele.'
Czy coś w tym jest?