niedziela, 12 sierpnia 2012

Odkąd ostatnio gadaliśmy...


Pezet w głośnikach i udaję, że jest dobrze. 

Zauważyłam, że gdy za długo jest dobrze, po chwili musi się coś zj*bać. 
Zyskujemy zaufanie, po chwili je tracimy. Staramy się, potem odpuszczamy.Dążymy do celu, rezygnujemy.
Marzę, by chociaż raz się nie zawieść, starać się mimo wszystko i dążyć dopóki nie wygram. Nie mam chyba tak wielkiej woli walki. To źle, nawet bardzo. 

I wmawiam sobie, że gdybyśmy się spotkali, nie kończyłyby się nam tematy do rozmów. 
Wierzę w to, że to, co było, było jedyne w swoim rodzaju.
I wiem, że nie wróci.
Czasami jak o tym wszystkim myślę, uśmiech sam pojawia mi się na twarzy.
Kiedyś podziękuję Ci za to osobiście, obiecuję, M. 
 
A teraz czekają mnie 6 tygodni w samotności. Jednak wiem, że pod koniec września wróci i będziemy mogli wszystko nadrobić. Zrobimy to, czego nie zdążyliśmy. Musimy obejrzeć 'Titanica' i iść na dłuuuugi spacer. To tak na początek ;)  Taka przerwa mimo wszystko jest dobra. Mam czas, by przemyśleć parę rzeczy. Mogę namyśleć się, czego tak naprawdę chcę, czego oczekuję. 
 A Wy, możecie mówić, że i tak źle na tym wszystkim wyjdę. Być może, bo przecież nigdy nic nie wiadomo. Pozwólcie tylko, że to Ja SAMA się przekonam, czy warto.
 A od najbliższych oczekuję wsparcia, tylko tyle. 


eM;*

czwartek, 9 sierpnia 2012


Hej.
Wybaczcie, że dopiero teraz piszę. Nie mam dostępu do komputera w domu. Teraz jestem u babci, więc postanowiłam napisać. 
Najpierw bardziej ogólnie... Wakacje 2012 uważam za udane. Byłam w Kodniu, gdzie spędziłam wspaniały tydzień. Mam zdjęcie z glanem, na którym wyszłam fatalnie... Jeżeli ktoś jeszcze nie widział, to zapraszam do obejrzenia na mojej tablicy na fb;] Ciekawe były nocki z Olą, która niby nie słyszała mojego chrapania. AFRO DANCE też był spoko, aczkolwiek byłam tylko raz na warsztatach. Koncerty też były świetne. 
Tam wszystko jest cudowne. Nie można tego opisać, tam trzeba być.
Teraz siedzę w Wolsztynie. Wczoraj obejrzałam 'wspaniały' mecz naszych siatkarzy. Nie no, mimo wszystko i tak im z całego serca dziękuję. Dzisiaj natomiast pojechałam do Ostrowa Wielkopolskiego:] Korzystam z tych ostatnich tygodni. Wy też ich nie zmarnujcie.

Do jakich wniosków ostatnio doszłam?
Rozstania powinny być definitywne. Raz, a porządnie. Coś jest białe, albo czarne. Najgorzej jest trwać w zawieszeniu, nie wiedzieć na czym się stoi. Gdy jest się już świadomym, co i jak, z pewnością łatwiej jest ogarnąć siebie i swój mały, nieco zburzony świat. Nie wiem, dlaczego do tak prostych wniosków, dochodziłam przez trzy miesiące. 

A dzisiaj dowiedziałam się, jak ważne jest zaufanie. 
Podejrzewałam osobę bardzo dla mnie ważną, a coś, co teraz nie mieści mi się w głowie.
Jestem zła na siebie. 
Mogę tłumaczyć się tylko tym, że przez ostatni czas, [prawie] każda osoba dla mnie cenna, robiła mnie [ładnie ujmując] w balona. Mogę tłumaczyć się tym, że bardzo się boję.
Jednak to chyba nie jest dobre wytłumaczenie...
Także, postanowiłam nabrać odrobinę więcej zaufania, bo czasami mogę coś zepsuć.

I dzięki pewnemu Panu nauczyłam się CZEKANIA. SPOKOJU. I TEGO, BY NIE BYĆ TAK EMOCJONALNA. Być może, to ostatnie nadal mi nie wychodzi, ale mam nadzieję, że wie, że się staram.
Wielkie dzięki. 

I wiem, ze nie tak latwo jest kochac...
Mnie.




'Wciąż boję się, aby nie przek­roczyć tej cien­kiej gra­nicy, ja­ka jest po­między zaufa­niem a naiwnością... '